Recenzja "Ocean na końcu drogi" - Neil Gaiman

13:39


Zapewne wielu z was zna takiego autora, jak Neil Gaiman, chociaż by poprzez bardzo znaną bajkę "Koralinę". 

Jest ona nakręcona, na podstawie książki tego genialnego pisarza. 
Jednakże, Koralina w Polsce jest bardzo trudno dostępna, i niestety, ale jak na razie nie udało mi się jej zdobyć. 
Jednakże serce podpowiadało mi, że jeżeli nie będę miała chociażby jednej książki tego autora, ono zbuntuje się, i zatrzyma. 
I tak właśnie na mojej półce pojawił się "Ocean na końcu drogi". 




Dla naszego narratora wszystko zaczęło się czterdzieści lat temu, kiedy lokator, wynajmujący pokój u jego rodziców, ukradł im samochód i popełnił w nim samobójstwo, budząc tym czynem pradawne moce, które lepiej byłoby zostawić w spokoju. 
Na pomoc siedmioletniemu chłopcu rusza nastoletnia dziewczyna mieszkająca wraz z matką i babcią na końcu drogi. 
Dwójka dzieci musi zmierzyć się ze złem, aby ocalić swoje rodziny i samych siebie. 
Jednakże oprócz tego, mieszkanki domu na końcu drogi, są tajemnicze i....magiczne. 
Najmłodsza z nich staw za domem nazywa oceanem, a najstarsza pamięta Wielki Wybuch.




Nigdy nie myślałam, że książka o takiej tematyce wciągnie mnie całkowicie, i będę musiała walczyć z samą sobą, aby nie pochłonąć jej w jeden dzień. 
Po tej powieści, postanowiłam, że zdobędę całą twórczość Gaimana, nawet, jeśli miało by mi to zająć całe życie. 





                                                                  (Okładka książki)




Osobiście, poleciłam bym książkę każdemu, nie zależnie od wieku czy ulubionego gatunku literackiego. 
Te czarne literki, na białym papierze, wciągną cię w sam środek powieści, a stamtąd już nie ma powrotu.  

You Might Also Like

0 komentarze