TEA BOOK TAG

04:37


Zdaje się, że nie wspominałam w moim powitalnym wpisie, o miłości, którą darzę wszelkie herbaty. Dzisiaj rano wpadłam na dosyć ciekawy TAG. Jak większość z nas wie - dobra książka + herbata, to po prostu niebo. A z racji tego, iż jestem miłośniczką obu tych rzeczy, grzechem byłoby ominąć TEA BOOK TAG.

Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk

Przez dobre dziesięć minut zastanawiałam się nad odpowiedzią, przysięgam. Główkowałam niemiłosiernie, wciąż odrzucając nowe pomysły. W końcu zdenerwowana spojrzałam na mój regał i doznałam olśnienia. "Stowarzyszenie umarłych poetów" przyciągnęło mój wzrok jako pierwsze i moje uczucia do tej książki powróciły. Tak, Stowarzyszenie to zdecydowanie mój ulubiony klasyk.

Zielona herbata, czyli tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam 

Może nie do końca zasnęłam, ale ta książka sprawiła, że wolałam uczestniczyć w najbardziej znienawidzonej przeze mnie lekcji, niż kontynuować czytanie. Mowa tu o "Kochani, dlaczego się poddaliście?". W moim odczuciu była to naprawdę nudna powieść. Cała historia zapisana została w formie listów kierowanych do zmarłych artystów, takich, jak Kurt Cobain czy Amy Winehouse. To zdaje się nie być aż takie złe, prawda? Niemniej jednak uderzyło we mnie niesamowicie duże podobieństwo do "The perks of being a wallflower", powstałego o wiele lat wcześniej. Może to tylko przypadek, a może autorka faktycznie wzorowała się na innej książce? Sądzę, że głownie przez to tak bardzo zanudziło mnie "Kochani, dlaczego się poddaliście?".

Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają

Pierwszym, co przychodzi mi do głowy jest "Nigdziebądź". Historia tej książki opiera się głównie na ciągłej wędrówce, pokonywaniu wielu przeszkód i odkrywaniu tajemnic zapomnianego Londynu Pod. Osobiście, jestem wielką fanką twórczości Gaiman'a, który do tej pory nie zawiódł mnie żadną ze swoich powieści. "Nigdziebądź" jednak zalicza się do najlepszych, przeczytanych przeze mnie dzieł tego autora.

Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi

Zdecydowanie są to "Wybrańcy" Kristin Cashore. Po pierwsze, jest to książka, po której nie spodziewałam się zbyt wiele. Kupiłam ją za marne grosze na stoisku, podczas mojego pobytu w Warszawie w któreś wakacje. Coś jednak ciągnęło mnie do szybkiego rozpoczęcia lektury. Po skończeniu miałam sporego "kaca książkowego". Dzień w dzień myślałam o przeżyciach bohaterów, a nawet zaczęłam pisać fanfiction, które zapewne jeszcze istnieje, gdzieś w odmętach mojego komputera. W każdym razie - książka ta jest na pewno za mało znana i zasługuje na rozgłos. Osobiście się w niej zakochałam i marzę o przeczytaniu drugiego tomu, którego za nic nie mogę jak na razie znaleźć.

Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna

Po dłuższym namyśle stwierdziłam, że do tego opisu idealnie pasuje "Carrie". Było o niej dosyć głośno po wyjściu filmu na jej podstawie. Czytałam ją naprawdę długo, mimo, że ma ona zaledwie 200 stron, czyli tak naprawdę niewiele. Momentami jest ona naprawdę nudna, bądź też wydarzenia w niej zawarte są wyolbrzymione, niedopracowane. Oczywiście, to tylko moje zdanie.

Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła

Zdecydowanie jest to "Więzień labiryntu". Przez pierwsze rozdziały praktycznie nic się nie dzieje. Poznajemy rutynę mieszkańców strefy, ich zasady i obyczaje. Dowiadujemy się różnych rzeczy, ale tak naprawdę wszystko zaczyna się do momentu, kiedy Thomas próbuje uratować Alby'ego i Minho.

Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam dzieckiem 

I tu pojawia się problem. Nie kojarzę, aby rodzice, bądź starsze rodzeństwo czytało mi na dobranoc jakiekolwiek książki. Posiadaliśmy zamiast tego wiele kaset, z których odtwarzano mi muzykę, bądź jakieś bajki typu "Jaś i Małgosia".

Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka

W tej kategorii wyznaczyłam aż dwie pozycje, ponieważ sama nie umiem zdecydować, która z nich bardziej pasuje do opisu "lekkiej książki". Jest to "The perks of being a wallflower" i "Simon oraz inni homo sapiens". Może tematyka obydwóch nie jest wcale łatwa i lekka, ale muszę przyznać, że obie bardzo szybko i miło mi się czytało. Jeżeli ktoś pragnie oderwania się od rzeczywistości i odprężenia, to polecam właśnie te dwie powieści.

Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach

No i tutaj nie mam wątpliwości. Jest to "Osobliwy dom Pani Peregrine". Ostatnimi czasy chyba jest na to spora "faza", przez wyjście filmu, czyż nie? Mi osobiście jeszcze nie udało się go obejrzeć, chociaż czekałam na niego ponad rok. To chyba przez "małą" zmianę, jaką wprowadzili między postaciami.
"Osobliwy dom Pai Peregrine" opowiada o dzieciach z niezwykłymi mocami. Jest to książka pełna zagadek, mrocznych tajemnic i niewiarygodnych wydarzeń. Momentami, czytając tę powieść autentycznie dostawałam gęsiej skórki.

🍵🍵🍵

NOMINACJA:

Nominuję wszystkich, którzy przeczytali ten post i spodobał im się tag. Bawcie się dobrze, przy pisaniu o waszych ulubionych, nudzących czy mrożących krew w żyłach książkach! 🍵

Wasza A.

You Might Also Like

6 komentarze

  1. Czytanie książki przy dobrej herbacie jest niczym raj <3
    Nie słyszałam o tym tagu wcześniej, spodobał mi się bardzo więc czuję się nominowana :D
    Z książek, które wymieniłaś właśnie miałam zabrać się za czytanie "Carrie" teraz mam trochę mieszane odczucia co do niej.
    "Nigdziebądź" mi się spodobała, bardzo lubię tematy pokonywania przeciwności losu, które przewijają się w książkach, więc z pewnością po nią sięgnę. Również tytuł "Osobliwy dom Pai Peregrine" zachwycił mnie, coś czuję, że to może być moja nowa ulubiona książka <3
    http://ciszamysli.blogspot.nl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, zawsze warto spróbować. Może właśnie Tobie "Carrie" podpasuje, kto wie :-D
      Serdecznie polecam "Nigdziebądź" i "Osobliwy dom Pani Peregrine", zapewniam, że się na nich nie zawiedziesz! <3

      Usuń
  2. Świetny tag! Ja uwielbiam czytać, a że przeczytałam post to czuję się nominowana, chyba napiszę coś o tym na blogu (kiedyś)
    Często mam mieszane odczucia co do książek, czasami wydaje mi się, że akcja jest tandetna, przewidywalna, zbyt słodziaśna i lukrowana, a czasami znowu w innej wydaje mi się przesadzona pod względem mroczności i zwrotów akcji działających na niekorzyść bohatera (ów)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na Twoją wersję "Tea book tag" :-)
      Niestety, ale aktualnie wiele książek ma w sobie za dużo słodkości, bądź przesadzonych dram i zwrotów akcji.

      Usuń
  3. O, kiedyś wykonałam ten tag u siebie.
    "Stowarzyszenie umarłych poetów" mam na razie w planach - chciałabym przeczytać tak wiele fantastycznych książek, a mam zbyt mało czasu na to :/ Moim ulubionym klasykiem ostatnio jest "Mistrz i Małgorzata" - po prostu uwielbiam dzieło Bułhakowa i mogłabym o nim pisać bez końca.
    Pozdrawiam
    Tutti
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie słyszałam o "Mistrz i Małgorzata". Chyba postaram się sięgnąć po ten tytuł w najbliższym czasie. "Stowarzyszenie umarłych poetów" jest wspaniałe. Polecam gorąco!
      Dziękuję za komentarz, Twój blog bardzo mi się spodobał :)

      Usuń